poniedziałek, 9 czerwca 2014

RUNWAY.


W czwartek odbył się pokaz Roberta Kupisza, a w piątek pierwszy w historii pokaz Katedry Mody. Bliskie terminy dwóch wydarzeń spowodowały, że nie można, choćby podświadomie, nie porównywać tych dwóch pokazów. Jak dla mnie czwartkowy event miał tyle zalet, co piątkowy wad.

Niestety nie było mnie na całym pokazie Kupisza. Ze względu na problemy z komunikacją, nie udało mi się pomagać na backstage. Dostałam informację, że odbędzie się on w piątek 05.06, ale nie pomyślałam, żeby sprawdzić dat. W pamięci zapadł mi tylko piątek. Na czwartek byłam umówiona na rozmowę ws. stażu w British Fashion Council i nie mogłam jej przesunąć. Wiedziałam, że na pokaz już nie zdążę. Na szczęście zaraz po spotkaniu zadzwonił do mnie kolega, mówiąc żebym może jednak wpadła, bo chce się ze mną spotkać. Na pokaz się spóźniłam, widziałam tylko strzępki wyjścia finałowego.
Afterparty było całkiem w moim stylu. Bawiałam się świetnie, ale może to ze wzglądu na towarzystwo. Event zgromadził wszystkich ze środowiska mody, z którymi dawno się nie widziałam, a bardzo chciałam się spotkać. I do tego pyszne drinki. Perfection.



Jako, że nie zdążyłam zobaczyć pokazu, a bardzo chciałam zobaczyć nową kolekcję, poszłam następnego dnia do atelier Kupisza. Musiałam sprawdzić, czy pochlebne komentarze, które usłyszałam, są zgodne z moją interpretacją Anarchy. Pokaz, atmosfera, after wszystko było super, ale to nic w porównaniu z propozycjami Kupisza. Zapraszam wszystkich, którzy nie zobaczyli pokazu do obejrzenia go online. Mam nadzieję, że nie tylko ja tak entuzjastycznie podchodzę do tej kolekcji. 
A może moje nastawienie zmieniło się i nie mogę być już obiektywna przez całą sympatię jaką darzę Roberta?








Na pokaz Katedry Mody zdecydowałam się w ostatnim momencie. Mi się nie podobało. Rozumiem, że to nie były ubrania codzienne ,a młodzi projektanci chcieli pokazać coś nowego, zaszokować. Ja, fanka minimalizmu, w pewnym momencie nie miałam już pojęcia co tam robię. Miejsce było całkiem ok, ale przez fakt, iż był to pokaz otwarty, zgromadził różne typy ludzi. Z jednej strony podobało mi się, że łączy środowiska, ale chyba wolę eventy stricte modowe. Po jakimś czasie zaczęły mnie denerwować starsze panie krytykujące wszystko i brak możliwości porozmawiania z kimkolwiek znajomym przez natłok ludzi. Z zalet mogę wymienić ciekawy kształt wybiegu i zmieniające się perspektywy prezentowane na ekranach - całkiem oryginalnie.


Przepraszam, że post dodaję tak późno..



2 komentarze:

  1. Hej, Jak ci się udaje dostać pracę na tych wszystkich backstage'ach? skąd czerpiesz informację? :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zaczęło się rok temu od znajomych, teraz wraz z poznawaniem nowych ludzi, mam więcej ofert pracy w różnych ciekawych miejscach i pomocy przy pokazach i eventach modowych. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń